Po pierwsze, przed ingerencją w koszulę należy ją wyprać, bowiem bawełna kurczy się w praniu. Podobno wystarczy wyprać raz (domyślam się, że najlepiej w maksymalnej dopuszczalnej temperaturze), ja na wszelki wypadek piorę dwukrotnie. Gdzieś czytałem, że kurczenie może dochodzić do 5% wymiaru. Czy to dużo? Jeśli rękaw ma 60 cm długości, to skurczenie się o 5% spowodowałoby skrócenie aż o 3 cm. Oczywiście nie jest powiedziane, że będzie to aż tyle - jeśli jednak rękawy skróciliśmy na optymalną długość, to nawet 1 cm mniej może już być za mało. A z wydłużeniem będzie problem.
Najczęściej mamy do czynienia z dwoma rodzajami przeróbek - skracaniem rękawów i taliowaniem. W przypadku skracania rękawów należy zwrócić uwagę na następujące zagadnienia:
- skrócenie rękawa powinno być połączone z przesunięciem listwy z guzikiem w górę rękawa. Czytałem o przypadku, kiedy listwa została na swoim miejscu, skrócona, a guzik "powędrował" ze środka w pobliże mankietu(!) Tego typu rozwiązania nie powinny mieć miejsca w fachowym zakładzie - nie zaszkodzi jednak się upewnić (na zdjęciu poniżej: moja koszula po skróceniu rękawa).
- większość ludzi ma różną długość rąk - ja np. jestem praworęczny i prawa ręka jest ok 1 cm dłuższa. Zauważyłem to jakiś czas temu, z pewnym zdziwieniem, kiedy analizowałem efekty skracania rękawów marynarki. Rozwiązanie jest proste - należy wymierzyć długość rękawów dla każdej ręki z osobna, ewentualnie zmierzyć dla ręki dłuższej (ale nie krótszej!).
- z mojego doświadczenia wynika, że nalezy zostawić pewien zapas materiału (rzędu 1,5-2 cm) - rękawy skrócone "na styk" pracują nieco inaczej i mogą zacząć się chować w rękawie marynarki. Oczywiście można z kolei skrócić rękawy marynarki, ale chyba nie chodzi nam o "efekt domina".
Taliowanie koszuli może być wykonane na dwa sposoby - poprzez zwężenie boków lub/i zaszewki na plecach. Ja w pokazanej na zdjęciu koszuli (zawsze kupuję slim-fity, ale w jej wypadku urzekły mnie kolor i jakość materiału) musiałem zastosować oba rozwiązania. W zasadzie trudno powiedzieć, który sposób jest lepszy - myślę, że to nie ma znaczenia, w końcu chodzi o końcowy efekt. Jedyna uwaga jest taka, aby po wymierzeniu i upięciu przez krawca wyjętej na wierzch koszuli spróbować ją włożyć w spodnie (uwaga na szpilki) i sprawdzić, czy nie wychodzi za duży "bąbel" z boku - w takim wypadku można zdecydować się na jeszcze ściślejsze dopasowanie. Inną metodą jest weryfikacja wymiarów upiętej koszuli z wzorcem (wspomaganie się wzorcami podczas przeróbek u krawca jest generalnie dobrym pomysłem) - inną koszulą, która leży na nas bardzo dobrze. Jednak w przypadku rękawów polegania na samym pomiarze długości nie polecam - zauważyłem, że wąskie rękawy "pracują" nieco inaczej i mniej na nich widać nadmiar materiału.
Taliowanie szeroko szytej koszuli może być połączone ze zwężeniem rękawów - w zakładzie, z którego korzystam, jest to chyba w cenie - ale tutaj nie mam żadnych doświadczeń, ponieważ tego nie robiłem.
No i na koniec uwaga finansowa - w związku z kosztami pracy ludzkiej, należy się zastanowić, czy przerabianie starych koszul ma sens. Ja - o ile dobrze pamiętam - za pakiet taliowanie+skracanie rękawów zapłaciłem 45 zł (peryferia Warszawy; być może ze zniżką dla stałego klienta), a na wyprzedaży nowe i porządne koszule można kupić już od ok. 70 zł.
Na deser – troszkę sympatycznych kolorów lata. Na nogach jeden z najnowszych nabytków – brązowo-wiśniowe wiedenki firmy Loake. Na plecach - "młodsza siostra" klunejowej marynarki (rękawy do skrócenia, wiem), w wersji typowo letniej - z cienkiej wełenki i ze szczątkową podszewką, bez wypełnienia ramion.