Parę lat temu byłem normalnym facetem - ubierałem się w dżinsy i co popadnie (czyli koszulkę i buty; mam nadzieję, że koszulki były zawsze wyprasowane, a buty czyste, ale nie sięgam tak daleko pamięcią). W pewnym momencie jednak, na skutek pewnego splotu różnych okoliczności, zacząłem dostrzegać inny świat - świat klasycznej, męskiej elegancji, że tak to górnolotnie ujmę - no i wciągnęło mnie. Zassało i już.
Ze względu na różne uwarunkowania (głównie natury finansowej), ubieram się w outletach, na wyprzedażach i w Internecie (Allegro :-) ) - na full bespoke mnie nie stać, podobnie nie stać mnie na ubrania z najwyższej półki. Pragnę jednak pokazać, że na "niższej półce" również można porządnie wyglądać.
Chciałbym, aby sposób, w jaki się ubieram, skłaniał ludzi do uśmiechu (kobiety do wyjątkowo pięknego uśmiechu) - oczywiście nie chodzi mi o uśmiech politowania czy zażenowania, ani o rechot widza w cyrku, ale o uśmiech wyrażający sympatię. Moim celem nie jest zatem nienaganna, ale sztywna elegancja prezesa banku - prezesem banku zresztą pewnie nie będę (nie udzielam się politycznie) - ale elegancja w typie mniej formalnym, nieco z przymrużeniem oka. W końcu te całe przebieranki, chusteczki i inne szmatki są tak rozczulająco niemęskie.
Na pewno nie uważam się za ikonę mody i stylu. Dla mnie jest to wciąż dziedzina bardzo nowa, bardzo świeża; z pewnym zaskoczeniem odkrywam, jak bardzo jest obszerna. Staram się uczyć - czytać i eksperymentować - aby ubierać się dobrze i unikać wpadek (albo, przynajmniej, być świadomym łamania konwencji). Z drugiej strony, jestem daleki od pedantyzmu - liczenia fałdek na spodniach itp. Być może po prostu jeszcze jestem daleki od pedantyzmu; w sumie - wymagania rosną.
Dlaczego zdecydowałem się na założenie bloga? Być może jest to jakieś ujście dla nutki ekshibicjonizmu; myślę jednak, że śledząc inne blogi i komentując (czasami krytykując) czyjeś propozycje, jest fair, jeśli się pokaże własne pomysły i przyjmie na klatę ewentualną krytykę.
Zapraszam.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz