środa, 18 maja 2011

Turandot


Zagadki są trzy,
Lecz śmierć - tylko jedna.


Księżniczka jest piękna jak gwiazda na niebie - i zimna niczym stalowe ostrze. Drogi do jej ręki - i, tym samym, do cesarskiego tronu - nie bronią rycerze, smoki czy zaklęcia. Strzegą jej trzy zagadki - śliskie niczym skały nad przepaścią, podchwytliwe jak słowa kobiety, zwodnicze jak fatamorgana. Jeden błąd oznacza śmierć - księżniczka nie zna litości. Wielu próbowało zagadki rozwiązać, znajdują się wciąż nowi śmiałkowie - rośnie stos książęcych głów pod murami Pekinu. Jeszcze nie ostygły zwłoki nieszczęsnego księcia Persji, kiedy książę Kalaf, oszołomiony i opętany urodą Turandot, trzykrotnie uderza w bramę pałacu rzucając wyzwanie śmierci.


Eva Marton i Placido Domingo w scenie próby

Giacomo Puccini pisał "Turandot" jako swoje ostatnie dzieło, świadomy tego, że umiera i musi się śpieszyć. Tego pośpiechu jednak nie widać - powstało dzieło spójne, wybitne, okraszone niezwykłą w swym pięknie arią "Nessun Dorma". Puccini, niestety, opery nie zdołał dokończyć; zrobił to - całkiem zręcznie - Franco Alfano. Jedynym mankamentem jest końcowa przemiana Turandot - moim zdaniem, zbyt szybka i mało wiarygodna, szczególnie przy porównaniu z dramatycznymi dylematami Wioletty z "Traviaty" ("Un di felice eterea"/"E strano... Ah! Fors'e lui...Sempre libera"). Trudno Alfano za to winić - być może po prostu chciał utwór sprawnie "zamknąć", co mu się niewątpliwie udało.


Jak zwie się lód, co ogień roznieca?
Mów, cudzoziemcze, mów! - lub umieraj.


Podobnie, jak w przypadku "Traviaty", duet Treliński-Kudlicka postanowił operę uwspółcześnić, stawiając na nowoczesną, oszczędną scenerię (pokój, garderoba itp.) i kostiumy (współczesne i dość skromne). Tym razem zabieg nie jest dla mnie do końca jasny - historia jest mocno "niewspółczesna", a przeniesienie jej w czasie wygląda na pomysł sam dla siebie (można porównać z tradycyjną inscenizacją z przedstawienia z Metropolitan Opera, widoczną na załączonych filmach). Trzeba jednak przyznać, że scenografia prezentowała się doskonale - jaskrawa gra świateł (efektowne kombinacje nasyconych odcieni niebieskiego i żółtego) pośrodku ogromnej, spowitej w mroku sceny opery, wyglądała bardzo atrakcyjnie, choć nieco "komputerowo"; wspaniale komponowała się z czarno-fioletową, aksamitną (przynajmniej tak to wyglądało), podkreślającą doskonałe kobiece kształty suknią Lilly Lee (Turandot) oraz kolorem jej długich, prostych włosów (głęboki odcień miedzi). Księżniczka wyglądała zjawiskowo.


Śpiew - o ile jestem to w stanie ocenić (po pierwsze, nie jestem ekspertem; po drugie, na tej operze byłem po raz pierwszy) - był na bardzo dobrym poziomie; arię-perełkę - "Nessun Dorma" - Charles Kim zaśpiewał czysto i pewnie. Biorąc pod uwagę niezłe aktorstwo, a także kilka dodatkowych pomysłów (np. zaskakująca scena z klaunem na początku - nie zdradzę, o co chodzi, ale pomysł przedni), całość wypadła niezwykle efektownie - właśnie słowo "efektowny" jest tutaj kluczem - a przedstawienie powinno być atrakcyjne nawet dla osób, które do opery wybierają się rzadko. Zdecydowanie polecam.


Placido Domingo śpiewa arię "Nessun Dorma" - o tym, że nikt nie odgadnie jego imienia i o świcie zwycięży.

Giacomo Puccini, "Turandot", występują: Lilla Lee (Turandot), Charles Kim (Kalaf), Agnieszka Tomaszewska (Liu), Teatr Wielki Opera Narodowa w Warszawie.

Źródło zdjęć - Teatr Wielki Opera Narodowa w Warszawie

5 komentarzy:

  1. Dosc awangardowe podejscie do sztuki, ale co tam - arystyom wszystko wolno. Tak czy siak, choc wole tradycyjnie wystawiane przedstawienie, zazdroszcze mozliwosci uczestniczenia w tej uczcie duchowej :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Właśnie wróciłem z Turandota i muszę powiedzieć, że bardzo ale to bardzo pobłażliwie potraktowałeś pana Kim'a. Moim zdaniem absolutnie nierytmiczne wykonanie arii oraz trudności z artykułowaniem sylab sprawiły, że całość była zbyt dramatyczna i bez wyrazu - choć oczywiście ludziom musiało się podobać. Najlepsza była bezsprzecznie Tomaszewska w roli Liu, po prostu błyszczała na scenie i praktycznie ukradła cały spektakl w III akcie. Lee również udźwignęła rolę co jest oceną o tyle minimalistyczną, że jej głos jest naprawdę imponujący (przede wszystkim czystość i skala) i naprawdę spodziewałem się, że będę opuszczał salę Moniuszki porażony jej występem.

    Aranżację natomiast oceniam jako bardzo nierówną - po I akcie chciałem wyjść, po II zdecydowałem, że zostanę, a po III chciałem jeszcze. Moim zdaniem Treliński zdecydowanie przesadził z triem transwestytów.

    OdpowiedzUsuń
  3. Niewykluczone, że jestem mniej wyrobionym i mniej wymagającym odbiorcą. Ponadto - na "Turandot" byłem po raz pierwszy, w takim wypadku trudniej o ocenę. "Traviatę" znam praktycznie na pamięć; na obecnej inscenizacji byłem trzykrotnie, za każdym razem śpiewał inny tenor i, faktycznie, słyszałem różnicę.

    Inna możliwość - pan Kim miał w czwartek słabszy dzień.

    Mnie się jednak przedstawienie podobało. Nie wyszedłem ze Straussa (bardzo ciężka w odbiorze "Elektra"), nie było mowy o wyjściu z Pucciniego. Tranwestyci, podobnie jak Herbuś czy wcześniej Maserak (i Herbuś) na "Traviacie" (nie tylko taniec, ale i golizna, całkiem zresztą przyjemna) moim zdaniem wpisują się w filozofię nowej dyrekcji, zgodnie z którą opera ma być show - budzącym kontrowersje, wywołującym dyskusje przed i po. Samo ładne śpiewanie w Warszawie sprzedać trudniej; na show ludzie przyjdą. I część z nich operę polubi.

    OdpowiedzUsuń
  4. ja przez przypadek znalazłam się na próbie generalnej "Turandot" i tam Kim dał z siebie wszystko -był absolutnie przecudowny!
    'trio transwestytów'? biorąc pod uwagę to, co przeważnie śpiewali ("la morte, la morte" etc.), widzę tu prześmiewczy i cyniczny kontrast (forma/treść) -na mnie zrobiło to spore wrażenie!
    no i zdecydowane brawa dla lekko psychodelizującego chóru...
    a nawet gdyby inscenizacja była kiepska, to ta MUZYKA broni się sama sobą, moim zdaniem jest po prostu nieziemska;)

    OdpowiedzUsuń
  5. ekstrawagancja, abstrakcja - coś innego, to tutaj znalazłem, i nie żałuję.
    http://jmankowski.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń