Miałem nadzieję na ładną pogodę - niestety, przyszedł deszcz i próbował rozmoczyć moją marynarkę od znanego (i prestiżowego) dizajnera, a także sponiewierać krawat, na który przecież nie każdego stać. Dzięki wrodzonej gibkości i refleksowi ubranie - składające się z kilku ulubionych i pokazywanych już wcześniej elementów - udało się ocalić. Straty ograniczyły się do lekko zabrudzonej lewej nogawki spodni (prawie nie widać) - jednak już się przyzwyczaiłem, że maksymalnie po trzech założeniach trzeba je wyprać.
Psychicznie jestem gotowy na lato i prawdziwie neapolitańskie zestawy.
PS. Krawat marki Fabric - z tego, co wiem, jest to marka szwajcarska (choć krawat wyprodukowany we Włoszech), której krawaty znane są z oryginalnych motywów; koszula natomiast - nabyta w Vistuli na wyprzedaży za 69 zł - jest biała w delikatną, różową kratkę. Mogłaby być nieco węższa w talii (choć to i tak slim-fit), ale nie narzekam, czuję się w niej dobrze.
Piękny krawat, zazdroszczę :)
OdpowiedzUsuńTo samo chcialam napisac, co moj przedmowca! Sliczny krawat!!!
OdpowiedzUsuńFajny zestaw, bardzo fajna koszula - bardzo lubie takiego typu wlasnie w drobna kratke czarna, blekitna lub rozowa. Spodnie zmienilbym na czarne lub granatowe jeansy, ale to kwestia gustu i tak tez jest ok!:>
OdpowiedzUsuńDziękuję za komentarze.
OdpowiedzUsuń@Anonimowy: granatowe spodnie - ok, ale marynarka też jest granatowa, groziłby efekt "garnituru". Czarne - zdecydowanie nie. Może wieczorem.
Na zdjęciach spodnie wyszły zbyt ciemne - w rzeczywistości jest to bardzo jasny szary, mógłby nawet robić za kremową biel. W połączeniu z tą koszulą całość wygląda bardzo jasno i wiosennie.