czwartek, 9 grudnia 2010

Kolory zimy

Tracę ostatnio kontrolę nad życiem - masa spraw zwaliła mi się na głowę. W związku z tym ambitne plany trzeba było nieco przesunąć, pewnie na czas okołoświąteczny. Na razie szybka fotka z niedzieli - robiona niestety już dość późno, stąd słabe światło i przekłamania kolorów. Dopiero dzisiaj miałem okazję sfotografować krawat w świetle dziennym - zdjęcie w miarę poprawnie oddaje kolory.


Na zdjęciu pokazywane już elementy - biała marynarka w cieniutkie prążki oraz (bardzo) jasnoszare spodnie (po skróceniu nogawek). Oczywiście, na wierzch "poszedł" płaszcz, a kapelusik został na półce. Płaszcz jednak nie zakwalifikował się do zdjęcia z powodu zbyt długich rękawów. Na razie nie mam jak ich skrócić.

Okazja była w sam raz do tego, aby zestaw uzupełnić poszetką - najlepiej w stonowanej, ciemnej zieleni lub granacie (albo pasującej do koszuli i krawata kombinacji). Jednak mój zbiór poszetek jest ograniczony i żadna z nich nie pasowała - "gwiazdą" zestawu miał być piękny moim zdaniem, bardzo subtelny kolorystycznie (zgaszone, a jednak "pełne" barwy; dominuje ciemna zieleń) i wzorniczo niebanalny krawat (oczywiście - Kenzo).

Z powodu wyjazdu następny wpis planuję za około półtora tygodnia. Czytelników pozdrawiam. Mam nadzieję, że koniec roku pozwoli na zaprezentowanie rezultatów kilku ciekawych eksperymentów z cyklu "MTM dla ubogich".

14 komentarzy:

  1. Ładne, tylko ma mały związek z czasem i miejscem prezentacji. Zrozumiałbym jeszcze przerwę na papierosa, o ile palisz. Paskudny nałóg od którego nie jestem wolny.
    Chyba nie ograniczasz się zimą do jednego płaszcza. Ewentualnie pokazujesz wystudiowane propozycje - a życie jest życiem.
    Osobiście wolałbym to drugie. Lubię, gdy strój ma związek z kontekstem, a tutaj niestety nie ma. Trochę to przypomina topszafiarki, jak kwiaty na śniegu.

    pozdr.Vslv

    OdpowiedzUsuń
  2. Dziękuję za komentarz. Rzeczy zimowe się pokażą, ale na razie faktycznie niczego ciekawego nie mam. Wszystkie propozycje są wzięte z realnego życia - zdjęcie zostało zrobione w momencie, kiedy akurat wybierałem się na, powiedzmy, gościnną imprezkę. Jest to odpowiednik Pana "wewnętrznej warstwy", jedynie kapelusz załapał się na innych zasadach. Przebieranek nie uprawiam - w moim wieku to byłoby niepoważne. Ja jednak poruszam się samochodem - mogę sobie pozwolic na lżejsze ubrania zimą i tak faktycznie robię. Zresztą ostatnio u nas się ociepliło, mróz już nie taki siarczysty.

    OdpowiedzUsuń
  3. Stąd też wynikają nieporozumienia w komentarzach.
    Blog jaki prowadzę, jest swoistym pamiętnikiem codzienności.
    Staram się układać lepiej lub gorzej swoje szmatki. Każdorazowo jednak podstawową oceną jest to, jak mnie ludzie widzą na ulicy, w biurze, w sklepie, w moim mieszkaniu - gdziekolwiek jestem.
    Ponadto dla mnie podstawową cechą ubioru jest jego funkcjonalność i następnie dostosowanie do okoliczności.
    Zamieszczanie fotek na blogu to tylko kwestia skali. Tak czy inaczej w ciągu dnia widzi mnie parę setek ludzi, więcej niż w tym samym dniu mam odwiedzin na blogu.

    Tak więc nie zrozumiałem o co chodzi z tym płaszczem. Nie nosisz go bo ma za długie rękawy, czy tylko nie chcesz go pokazać na fotce bo ma za długie rękawy.
    Jeżeli nie nosisz płaszcza do marynarki, to ciekawi mnie co o tej porze do takiego zestawu ubierasz na wierzch, łącznie z nakryciem głowy, szalikiem, rękawiczkami itp.
    Pełne codzienne zestawy dopiero świadczą o umiejętności stylowego, lub nie - ubierania się.

    Inaczej mamy do czynienia z projektantem, stylistą, trendsetterem (modne szafiarskie określenie), lub szpanerem - to nic osobistego, a raczej ogólna myśl na temat szmatkowego blogowania.

    pozdr.Vslv

    OdpowiedzUsuń
  4. Kwarat piękny, aż żałuję, że nie mój. Widze, że lubisz ciemne, niemal czarne koszule. Potrzebą kontrastowania tłumaczę właśnie Twoje uwielbienie bieli bez względu na porę roku. Albo potrzebą estetycznej prowokacji - czekam więc na jakiś manifest (lub przynajmniej jego zapowiedź), który mnie/ nam wytłumaczy, czy to jest zabieg formalny, swiadome łamanie konwenansów czy też po prostu zwykły przypadek... Zabieg z białym, letnim kapeluszem - jak rozumiem - ma być sposobem na zachowanie prywatności. Ok.
    Pamiętam jakie kontrowersje wywołałem kiedyś w Londynie zakładając w październiku beżową marynarke z wielbłądziej wełny. A to byli wydawcy Penthouse'a, czyli ludzie raczej dość wyluzowani, jeśli chodzi o konwenanse. Ale jak się okazało przestrzegali starej zasady, że już we wrześniu - jeśli nie ma upałów - nie nosi sie jasnych ubrań.
    Z drugiej strony zgadzam się z tym co Vislav napisał, to co zakładam musi być praktyczne. Noszę to, co mam w szafie. Tak przyglądam się Twojemu blogowi i odnoszę wrażenie, że to jest jakaś forma wędrówki, poszukiwania siebie, własnej estetyki. Że te Twoje prezentacje to bardziej pytania niż definicje. Może sie mylę.

    OdpowiedzUsuń
  5. Witam
    Moje komentarze nie obejmują koloru. Nie jestem przeciwnikiem białych lub jasnych kolorów późną jesienią lub zimą. Sam je stosuję - zdaniem niektórych nadmiernie.
    Właściwie każdego dnia ubieram inny zestaw szmatek. Można to z łatwością sprawdzić na moim blogu, dzisiejszy jest dwusetny od początku roku 2010.
    Funkcjonalność, a nie praktyczność - oznacza dla mnie swobodę ruchów i komfort termiczny.
    Funkcjonalność oznacza również wysoką jakość tekstyliów z możliwością wielokrotnego prania w pralce automatycznej przy użyciu dobrych proszków/płynów bez widocznego pogorszenia wyglądu.
    pozdr.Vslv

    OdpowiedzUsuń
  6. Dla mnie kolor jest ważny. To on decyduje, czy coś kupię czy założę. Kolor jest związany z jakością materiału. W ostatnich latach przeszedłem zresztą pewną przemianą kolorystyczną. Kiedyś miałem czarne włosy i nosiłem odważniejsze, jaskrawe kolory. Teraz i mniej włosów, i bardziej siwe, więc zupełnie inaczej muszę rozkładać akcenty kolorystyczne. Stałem bardziej konserwatywny. Ale kolor nadal jest decydujący.
    Jakość i funkcjonalność też decydują, ale ostateczne jest kryterium estetyczne.

    OdpowiedzUsuń
  7. Witaj Frankenstein,
    chyba się troszkę nie zrozumieliśmy. Oczywiście kolor jest bardzo ważny, a bardziej precyzyjnie zestawienie kolorów.
    Jednak ostatnimi czasy stałem się w tym zakresie bardziej liberalny i nie łączę zastosowania kolorów z porą roku, lub wiekiem.
    Interesuje mnie kolorystyka sama w sobie, dlatego też nie mam nic przeciwko zestawowi jaki zaprezentował Mosze od strony dopasowania do pory roku.
    Zabrakło okrycia wierzchniego. Równie dobrze mógłby to być luźno założony szalik i płaszcz narzucony na plecy, oraz rękawiczki w ręku.
    Wtedy odbieram sygnał: wiem, że jest zima i w razie potrzeby potrafię się odpowiednio ubrać.

    Związek koloru z jakością materiału jest dla mnie bezsprzeczny. Plastyk ma kolor plastykowy, dobre naturalne tkaniny mają piękne naturalne kolory. Oczywiście jest to ogólna reguła i bywają wyjątki szczytne, oraz negatywne.

    Co do Zachodu i kolorystyki. Dla mnie to głównie Skandynawia i Niemcy. Wszyscy są bardziej kolorowi. Natomiast siwiejący lub "ubywający" znacznie bardziej niż u nas.

    pozdr.Vslv

    OdpowiedzUsuń
  8. Witaj Vislav,
    rozumiem Cię, w gruncie rzeczy ja też nie ma nic przeciw propozycji Mosze, tylko stawiam się na jego miejscu, jak ja bym się w tym czuł i co mnie by przeszkadzało. To jego ubranie i jego życie, co do akcentu - płaszcz, szalik, rękawiczki zgadzam się, wtedy propozycja miała by kontekst "klimatyczny".
    Myślę, że w gruncie rzeczy jestem południowcem.
    pozdrawiam
    frankenstein

    OdpowiedzUsuń
  9. Chyba masz rację Frankenstein. Etnograficznie im zimniej, tym bardziej kolorowo. Dla przykładu Saami People Podobnie wyglądają norweskie swetry.
    Południe rzeczywiście jest o wiele bardziej stonowane i ciemniejsze, często czarne.

    Z wyglądu jestem typowym skandynawem i bliżej mi do tej stylistyki.

    Zestaw pokazany przez Mosze podoba mi się, jednak mimo pokaźnej ilości szmatek jakie posiadam, nie mam takiego zestawu w czystej bieli.

    pozdr.Vslv

    OdpowiedzUsuń
  10. Dziękuję za komentarze.

    @Vislav: oczywiście, był płaszcz i rękawiczki. Przy minus kilku nie zaryzykuję wyjścia w samej marynarce :) W sumie - powinno być i zdjęcie z warstwą wierzchnią, fakt. Poprawię się.

    Nie mam nic przeciwko (jak widać) zakładaniu białych spodni zimą; ogólnie tego typu zasad się nie trzymam. Oczywiście ograniczeniem są kwestie praktyczne (białe spodnie na pluchę się nie nadają; podobnie czerń na lipcowe upały). Jeśli coś mi się podoba, zakładam i koniec.

    @frankenstein: kontrast, zapewne - tak, lubię, ale nie wynika to z jakiegoś "manifestu" - próbowałem do zestawu dopasować granatową marynarkę, było nieciekawie; przy białej stwierdziłem - to jest to. I tak zostało. Koszula jest ciemnogranatowa w ciemnozielone pasy. Polska produkcja, slim-fit, bardzo ją lubię.

    Jeśli chodzi o pokazywane zestawy, to jest to raczej prezentacja stylu - ani pytania, ani definicje. Jak już gdzieś wspomniałem, są to zestawy, które uważam za ciekawe i mające w sobie "coś" - jednak jak najbardziej zakładane na co dzień (no, może te bardziej ekstrawaganckie w dni świąteczne, w pracy nie wypada mi się ubierać zbyt elegancko).

    OdpowiedzUsuń
  11. @mosze: nie rozumiem, jak to nie możesz do pracy chodzić elegancko ubranym!? Jeśli oczywiście pracujesz fizycznie, to rozumiem, strój musi odpowiadać warunkom pracy, ale jeśli pracujesz w oparciu o pracę własnego umysłu, to wtedy my sami określamy sposób ubierania się. Przynajmniej ja tak zawsze robiłem. Nie chcę zlewać się z tłumem, jestem sobą. Ale to mój wybór, związany zresztą nie tylko z ubieraniem. Ubierani jest częścią moich wyborów życiowych.
    Ubieranie się eleganckie, a raczej - nazwałbym - klasyczne ma też inne, poważne zalety, ale o tym opowiem chyba niebawem na swoim starym lub nowym blogu.
    Pozdrawiam
    F.

    OdpowiedzUsuń
  12. Nie, zostałem źle zrozumiany - nie wypada mi się ubierać _zbyt_ elegancko. W mojej firmie jedynie dyrekcja chodzi w garniturze, więc ja garniturów unikam, a formalność elegankich zestawów (marynarka, koszula, krawat, półbuty) staram się obniżać np. poprzez mniej formalne spodnie.

    OdpowiedzUsuń
  13. Dobrze Cię zrozumiałem, ale pewnie żle wyraziłem. Strój wyraża mnie i to ja określam się nim. W mojej branży jest tak, że moimi przełożeni często sa gorzej ubrani ode mnie i tak juz w mediach będzie. Mam taki styl i nie będę go zmieniał. A jesli chcę nadać garniturom mniej formalny charakter, to mogę bawić się jego charakterem sportowym lub weekendowym. Zakładać sportowe, kolorowe marynarki, kontrowersyjne krawaty lub koszule etc. Nie powinno być różnicy miedzy tym co noszę do pracy, prywatnie, co zakladam na uroczystości. Te rzeczy się wzajemnie przenikają, bo w nich jest mój duch - zwany stylem. Tak to postrzegam.

    OdpowiedzUsuń
  14. Wg mnie rewelacja:)

    OdpowiedzUsuń