niedziela, 26 grudnia 2010

Świąteczny minimalizm

Wigilię (wieczerzę) spędziłem w granatowym garniturze, pierwszy dzień świąt - w kombinowanym, grafitowym garniturze. W drugi dzień świąt postawiłem na zestaw minimalistyczny - powiedzmy, moja wersja zdjęcia tygodnia z blogu Mr.Vintage. Biała, dopasowana koszula, do tego ciemnoszare spodnie (szaro-czarna pepitka dająca efekt ciemnej szarości) - również wąskie (nogawka na dole ma 20 cm), czarny pasek i buty. Buty mają nieco za bardzo wydłużone noski, ale cóż, są wygodne i na razie ich nie wyrzucę. Kapelusz oczywiście w roli maskującej.



Jeszcze raz - wszystkiego najlepszego na te ostatnich kilka godzin świąt.

6 komentarzy:

  1. Monochromatycznie. Ostatnio unikam, bardziej wkręcam sie w rozjasniacze i rozpogadzacze typu chusteczki i krwaty ale sadzac po zdjeciach z innych postow, kolorystyka autorowi nie jest obca. Super!

    Zapraszam do nas: http://na-miare.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  2. Witam. Najlepsza Twoja stylizacja moim skromnym zdaniem. Ja wiem, że lubisz soczyste krawaty ocierające sie o kicz oraz 'oryginalny' styl, ale jak widac na załączonym obrazku w takim outficie prezentujesz sie najbardziej korzystnie. Spodnie dobrze leżą i wielki plus(nawet dwa co sie u mnie żadko zdarza) za ich wysoki stan oraz lekko zweżające sie ku dołowi nogawki. Koszula biała zawsze dobrze wyglada, tylko te buty. Jednak sam zauważyłeś ich minus wiec wiecej tego tematu nie bede poruszal. Nudno, klasycznie ale całkiem niezle :) Pozdrawiam.
    Paweł

    OdpowiedzUsuń
  3. Dziękuję za komentarze.

    @Wojtek: byłem już na Twoim blogu, ale trochę szkoda, że nie ma zdjęć - nie ma na czym "zawiesić" oka.

    @Paweł: z tym ocieraniem się o kicz to jest sprawa dyskusyjna - nie, żebym się osobiście obrażał, ale "kicz", użyty przez Ciebie zapewne w znaczeniu "zwracający uwagę, kontrowersyjny, (zanadto) kolorowy" ma również (główne) znaczenie - nieudany, schlebiający najniższym gustom (jak program "Big Brother", obraz jelenia na rykowisku czy figura krasnala ogrodowego), a moje krawaty, obiektywnie rzecz biorąc, trudno do takiej kategorii zaliczyć. Gusty są jednak różne i to dobrze, bo inaczej świat byłby bardzo nudny (samochody jednego koloru, wszystkie kobiety blondynki itp.).

    Kompozycja wyszła niejako przypadkiem - miał być krawat (ocierający się o kicz) i grafitowa marynarka, ale, po założeniu spodni i koszuli spojrzałem w lustro i stwierdziłem - jest ok, wystarczy.

    Buty kupiłem jeszcze "przed" - zanim trafiłem na blogi i książkę Roetzera. Czułem, że "coś, gdzieś", ale potrzebowałem pilnie kupić buty. No i kupiłem. Ciężko teraz to wszystko, co już się nie podoba, wyrzucić, kasy nikt nie zwróci :), musi jeszcze posłużyć. Przebieranka w drugą parę (znacznie ładniejszą, ale chwilowo nie używaną ze względu na skórzaną podeszwę) byłaby nie-OK.

    OdpowiedzUsuń
  4. Zgodzę się, że w całości zamieszały jedynie buty.

    OdpowiedzUsuń
  5. Witam. Mosze, dziwnie a zarazem smiesznie kojarzy mi sie ten nick :),mowiac o kiczu mialem na mysli przytoczone w twojej wypowiedzi pierwsze znaczenie i na pewno nie chciałem i nie chce cie obrażac. Zdziwiła mnie twoja odpowiedz dot.butow, z ktorej wywnioskowalem, ze przed zalozeniem bloga i zapoznaniem sie z lektura preferowales styl zgola odmienny do prezentowanego na blogu(nie uwierze ze byles fanem butow z czubami :P)? Po krotkim zastanowieniu doszedlem do wniosku, ze prezentowane obuwie nie rzucaloby sie tak w oczy przy szerszej nogawce spodni, wtedy ta stopa wydawałaby sie bardziej proporcjonalna do calej sylwetki. Pozdrawiam.
    Paweł

    OdpowiedzUsuń
  6. To niedokładnie tak - to nie są buty z czubami, noski są po prostu nieco wydłużone. Gdybym stopy ułożył przodem, nie byłoby tego widać. Ułożenie prawej stopy bokiem sprawia, że to wydłużenie jest podkreślone. W momencie zakupu nie byłem "fanem" butów z czubami - wybrałem te, które - z dostępnej oferty - najbardziej mi się podobały, ale nie byłem zachwycony (jak już napisałem, musiałem pilnie kupić buty na pewną uroczystość). Dziś po wejściu do tego sklepu i rzuceniu okiem na ofertę stwierdziłbym, że nie ma tu czego szukać i poszedłbym gdzie indziej. Jednak wcześniej miałem okazję porządne buty obejrzeć, dotknąć i przymierzyć i punkt odniesienia mi się zmienił (p. wpis p.t. "Buty").

    OdpowiedzUsuń